5/2000
W KRÓLESTWIE CZEKOLADY IRENEUSZA WIELIMBORKA

Mamy w Sierpcu przy Przemysłowej 6a pierwszą w historii miasta fabrykę czekolady. Zbudowana od fundamentów wytwórnia należy do firmy "Wiepol", której właścicielem jest Ireneusz Wielimborek. Jego przedsięwzięcie wpisuje się doskonale w przemysłowo-rolno-spożywczą tradycję Sierpca, chociaż do produkcji czekolady z polskich produktów używa się jedynie cukru, mleka w proszku i serwatki w proszku. Resztę komponentów jak miazga kakaowa, tłuszcze roślinne wysoko utwardzone i lecytyna trzeba sprowadzić z zagranicy.

Fabryka tchnie czystością i świeżością. W gustownie urządzonym biurze gustownie ubrany i o nienagannych manierach prezes Ireneusz Wielimborek. Obok wspierająca go we wszystkim żona Elżbieta. Na ścianie gabinetu fotografie dwóch synów. Prezes "Wiepolu" zgadza się na rozmowę tylko dlatego, że "Rozmaitości" są pismem lokalnym, a wobec lokalnej społeczności zawsze ma się pewne obowiązki. "Byłem przez dwadzieścia lat pracownikiem sierpeckiego POMu, dokąd trafiłem jako absolwent płockiego Technikum Mechanicznego. Przypadło to na okres nawiązywania więzi kooperacyjnych z "Ursusem". Po odpowiednich kursach zostałem szefem wydziału gospodarki narzędziowej w POMie. Odpowiadałem za pełne oprzyrządowanie linii produkcyjnej części dla "Ursusa." Kiedy na własną prośbę w 1986 roku opuszczałem zakład, rezygnowałem z pracy na stanowisku kierownika kontroli jakości."

W okresie pracy w POMie nabył przekonania, że skoro potrafił w państwowej firmie radzić sobie z problemami organizacji i zarządzania, to z całą pewnością poradzi sobie w prywatnym przedsięwzięciu. Na początku w Drobinie prowadził budkę z lodami, a potem przeniósł się do Sierpca na ulicę Jana Pawła. Następnym krokiem było uruchomienie kolejnego punktu sprzedaży w pawilonach przy dworcu PKS. Gastronomia przestała być opłacalna z chwilą reformy Balcerowicza, w wyniku której korzystanie z kredytów bankowych stało się bardzo ryzykowne. Kiedy pod koniec 1992 roku stało się jasne, że przed gastronomią nie ma przyszłości, postanowił rozszerzyć działalność o produkcję spożywczą.

"Przyszedł mi do głowy pomysł, aby kupować ciastka, polewę, oblewać te ciastka i w takiej postaci te ciastka sprzedawać. Rozpoczął produkcję ciastek w czekoladzie w pomieszczeniach przy Jana Pawła. Pojawił się problem odbiorców, których należało szybko znaleźć. Przypadek zrządził, że za pośrednictwem kolegi z Pułtuska trafił do przedsiębiorcy z Łodzi, który miał już szerokie zagraniczne kontakty w branży ciastkarskiej i dziś należy do czołówki polskich ciastkarzy. Rozmowa, która zadecydowała o zwrocie w życiu Ireneusza Wielimborka, miała mniej więcej taki przebieg: "Co to za interes oblewanie ciastek czekoladą. Niech pan robi czekoladę." "Kiedy ja się na tym nie znam." "To nic trudnego. Sprzedam panu moje urządzenia i nauczę pana wytwarzania czekolady." "A ile to kosztuje?"

Koszt urządzeń był taki wysoki, że musiał sprzedać forda, golfa i transportera i jeszcze wziąć kredyt. W 1993 roku jedna maszyna do produkcji czekolady była warta 65000 zł. Przy jej instalowaniu w pawilonie przy Jana Pawła okazało się, że z ledwością starcza powierzchni. Na szczęście wojewódzki sanepid wyraził zgodę. Ruszyła produkcja.

"Największy problem to znalezienie odbiorców. Trzeba było walczyć o miejsce na rynku. Przedsiębiorca, który sprzedał mi urządzenia, kupił u mnie niewiele czekolady, bo zaledwie 9 ton, a moja zdolność produkcyjna wynosiła 40 ton miesięcznie. Zrozumiałem, że zostałem pozostawiony sam sobie. Sytuacja rysowała się nieciekawie."

Rozpoczął gorączkowe poszukiwania odbiorców czekolady. W firmie "Tomex" za Płońskiem odebrał brutalną lekcję życia. Właściciel firmy dał mu do zrozumienia, że wejście na rynek z nowym towarem to rzecz granicząca z cudem.

"Było to doświadczenie tak bolesne, że w pierwszej chciało mi się płakać. Nie poddałem się jednak. Zacząłem jeździć od zakładu do zakładu za swoją czekoladą. Udało mi się znaleźć pierwszych odbiorców. Po krótkim czasie ich krąg zaczął się poszerzać."

W chwili obecnej czekolada produkowana przez "Wiepol" jest oceniana jako produkt należący do polskiej czołówki. W ciągu tych lat zmieniała się receptura, nieustannie była doskonalona technologia wytwarzania czekolady. Receptura produkcji czekolady jest pilnie strzeżoną tajemnicą firmy. Do obecnie stosowanej wersji receptury doszedł w wyniku długotrwałych i kosztownych eksperymentów.

"O mojej produkcji dowiedziała się firma "Lider S" z Wołomina. Zaproponowali, że będą kupować całą moją produkcję. Na to nie mogłem wyrazić zgody. Mój opór płynął z obawy, że w przypadku upadku "Lidera S" czeka mnie nieodwołalny koniec. Byłem zdania, że lepiej mieć dziesięciu słabszych odbiorców niż jednego mocnego, który, jak to często bywa, jest mocny do czasu. Z dzisiejszej perspektywy muszę powiedzieć, że kontrakt z Wołominem w 1994 roku bardzo mi pomógł w stabilizacji firmy."

Przy takiej polityce sprzedaży rozwój przedsiębiorstwa postępował. W chwili obecnej "Wiepol" mieści się w nowo wybudowanych obiektach przy Przemysłowej i posiada cztery linie do produkcji czekolady przy miesięcznej wydajności 400 ton. W chwili obecnej to odbiorcy czekolady dzwonią do "Wiepolu", a nie odwrotnie. Ireneusz Wielimborek jest bardziej znany w Polsce niż w Sierpcu. Współpracuje z firmami o renomie europejskiej jak Dr. Oetker, Mako, Elfood, Malwa, Madex, Broker, Kamai, Elmar. Łącznie 136 odbiorców.

"Największy mój problem jako producenta to płatności ze strony kontrahentów. W Polsce nie istnieje ochrona prawna transakcji handlowych. Ta sytuacja sprzyja ludziom nieuczciwym, którzy biorą towar i znikają bez zapłaty. Swoich praw można oczywiście dochodzić na drodze sądowej w trybie postępowania cywilnego. Sądy po dwóch latach postępowania chętnie korzystają z prawa do umarzania spraw z tytułu przedawnienia. Dalej: prawomocny wyrok sądowy nie może być wykonany przez komornika, ponieważ dany podmiot gospodarczy wykazuje cechy nieściągalności. Tymczasem te same osoby już prowadzą interesy pod innym szyldem i mają się bardzo dobrze, oszukując innych ludzi. Na Zachodzie jest to niemożliwe. Osoba, która dokona przekrętu, nie ma czego szukać w biznesie. Jest to poważny problem i zawsze mówię o tym, kiedy tylko mam okazję rozmowy z politykami."

Dopiero w tej chwili może selekcjonować odbiorców według podstawowego kryterium kupieckiego, jakim jest zaufanie. Przez szereg lat firma musiała płacić frycowe. Aby się przebić na rynku prowadziła szeroką sprzedaż, ale w 1/5 były to transakcje nietrafione, to znaczy pieniądze za sprzedany towar nie wpłynęły.

"Widzę, że żadnego rządu w Polsce nie interesuje uregulowanie tej elementarnej kwestii. Prawo powinno popierać uczciwych przedsiębiorców i eliminować oszustów. Dziwne, że podatek VAT musi odprowadzać ten, kto sprzedaje, a nie ten , kto kupuje. Jak sprzedający w chwili wystawienia faktury odprowadzam 22% podatek VAT i częstokroć w ogóle nie otrzymuję zapłaty za towar. Jako producent ponoszę podwójną stratę. Dla kwestii bezpieczeństwa w obrocie handlowym nie ma najmniejszego zrozumienia w sferach władz centralnych."

"Wiepol" przy Przemysłowej to fabryka XXI wieku. Trwa montaż nowego pieca o przepustowości 6 ton ciastek w ciągu doby. W planach jest kolejnych piec do produkcji pieczywa piernikowego. W fabryce mogłoby pracować 150 osób, a nie jak obecnie 62. Barierą jest system prawno-podatkowy, który hamuje każdą inicjatywę. Jest to nie tylko problem "Wiepolu", ale także problem "Rustikalu", SP "Jedność" czy "Marjossa". Jeżeli tak dalej będzie, gospodarka w wymiarze lokalnym i także ogólnopolskim nie stanie na nogi.

"Kapitalizm to system, który zakłada, że jest pracodawca, pracobiorca i jest pieniądz. Jeżeli ten system działa niesprawnie, to pracodawca się zniechęca do podejmowania wysiłków, aby dbać o rozwój swego przedsiębiorstwa. W kraju jest ogromny bałagan, który obejmuje całe życie gospodarcze. Myślę w perspektywie kilkuletniej, że w przypadku wejścia Polski do Unii Europejskiej, będę musiał myśleć o promocji "Wiepolu" jako firmy samodzielnej. Aby moje myślenie stało się rzeczywistością oczekuję wsparcia ze strony państwa i rządu, bo przecież jest to moje państwo i mój rząd." - kończy z uśmiechem swą wypowiedź prezes Ireneusz Wielomborek - król czekolady.

Zdzisław Dumowski