3/2000
WSPOMNIENIA ABSOLWENTÓW
U progu zrozumienia tajemnic Wszechświata
Andrzej Woszczyk

Andrzej Woszczyk. prof. zwyczajny astrofizyki, prezes Polskiego Towarzystwa Astronomicznego
Z coraz większą radością oczekuję na nasze bliskie już spotkanie po pięćdziesięciu latach od matury. Dziękuję tym Sierpczanom maturzystom z lat 1949 -1951, którzy podjęli się trudu organizacji tego spotkania. Jak bardzo trzeba się śpieszyć, byśmy mogli jeszcze ze sobą się zobaczyć i porozmawiać najlepiej chyba świadczy przypadek Kolegi Tadeusza Krydzińskiego. Przed paroma miesiącami podjął wysiłek organizacji naszego wzajemnego zgromadzenia się w szkole, którą przed pół wieku kończyliśmy, a parę tygodni temu przyszło nam żegnać się z nim na zawsze. Śpieszmy się spotkać ze sobą, by nie było za późno.

W Sierpcu spędziłem zaledwie 3 lata swego nie bardzo jeszcze świadomego życia. Przez te lata chodziłem do Sierpeckiego Gimnazjum i Liceum, gdzie uzyskałem maturę w roku 1951. Po tym wywędrowałem na studia i już nigdy do Sierpca nie wróciłem na stałe. Tym niemniej ten krótki okres bardzo silnie związał mnie z tym miastem, nigdy nie odwracałem się od niego i ciągle do niego z przyjemnością i dobrymi wspomnieniami wracam. Zawiązane wówczas znajomości i przyjaźnie trwają do dziś.

Napisałem wyżej, że spędziłem w Sierpcu parę, lat nie bardzo świadomego życia. Nie bardzo świadomego, uprzytamniam. to sobie dopiero teraz, bo nie bardzo zdawałem sobie wtedy sprawę z wielu uwarunkowań i realiów ówczesnego życia. Życia w sensie biologicznym i życia w sensie społecznym, czy jak to się wtedy mówiło "społczno-politycznym". Realia tego życia mnie nie obchodziły, nie potrzebowałem znać odpowiedzi na "kłopotliwe" pytania i takich pytań na ogół nie zadawałem. To prawda, że byłem wówczas jednym z najmłodszych uczniów w swoich klasach (maturę uzyskałem w wieku 16 lat) i dziecięcymi jeszcze oczyma patrzyłem na świat.

Andrzej Woszczyk z koleżankami z Liceum (1950 r.)

Na stawiane pytania najchętniej odpowiadałbym krótko "tak" lub "nie" i wcale nie widziałem potrzeby (bo to przecież było oczywiste i po co strzępić sobie język, czy pióro) szerzej uzasadniać swoje zdanie. Miała z tego powodu trochę kłopotu ze mną Pani Dyrektor Gałęska i Pani Profesor Maria Kucharska. Profesor Kucharską do dziś wspominam z wielkim szacunkiem i wdzięcznością za Jej delikatny i wielce pedagogiczny stosunek do mnie, nieprzewidywalnego ucznia. Od zawsze interesowała mnie natura, otaczający nas świat przyrody (ożywionej i nieożywionej) oraz krajobrazu. Z tego powodu m.in. wykazywałem duże zainteresowanie kółkiem turystyczno-krajoznawczym prowadzonym przez Pana Profesora Romana Michalskiego. I pewnie (w niemałym stopniu) do studiów astronomicznych zachęciły mnie lekcje astronomii przez Niego prowadzone. Doceniam Jego wysiłek: z jakim przekazywał nam wiedzę o ruchu sfery niebieskiej i zawiłych drogach planet wśród gwiazd. Układy współrzędnych, elementy wiedzy o ruchu Księżyca i planet oraz trochę wiadomości o naszej gwieździe dziennej, Słońcu, to była óczesna szkolna astronomia.

Musiałem chyba dobrze pojąć sekrety Uranii, bo na świadectwie maturalnym z astronomii mam "bardzo dobry". Ale to nie. znaczyło, że podjęcie studiów astronomicznych nie było dla mnie czymś oczywistym. Wręcz przeciwnie, w czasie pierwszych deklaracji w sprawie wyboru studiów, złożony przeze mnie kwestionariusz wskazywał chemię na Politechnice Łódzkiej. Dopiero w okresie matury dojrzałem do ostatecznego wyboru kierunku studiów: matematyka z astronomią na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. Komisja Szkolna zaleciła Uniwersytetowi tylko dopuszczenie mnie do egzaminu wstępnego, ale nie przyjmowanie na studia. W Toruniu tego zalecenia nie respektowano i na tym Uniwersytecie, wspomagany stażami naukowymi w kilku krajach (głównie w Belgii i USA) uzyskałem wszystkie stopnie naukowe do tytułu profesor a zwyczajnego włącznie. Tu też przez kilkanaście lat kierowałem Instytutem Astronomii UMK.

Astronomia w okresie naszej matury była zupełnie inną nauką niż jest obecnie. W okresie tych 50 lat nastąpiły ogromne zmiany: dokonano wielu fundamentalnych odkryć, nowych interpretacji znanych faktów i nastąpił niewyobrażalny wprost postęp w rozumieniu otaczającego nas świata planet, gwiazd i galaktyk.

W okresie naszej matury uruchamiano właśnie największy ówczesny teleskop optyczny - 5 metrowy teleskop na MtPalomar. Planowano go w okresie gdy radio było głównie kryształkowe, a w przestworzach powietrznych panował cud techniki - dwupłatowce. Nie było wówczas ani telewizji ani radioteleskopów. Nic nie wiedzieliśmy o promieniowaniu rentgenowskim ciał niebieskich, a loty kosmiczne były domeną fantastyki naukowej. Nie można było wtedy nawet mówić o Wielkim Wybuchu i życiu Wszechświata bo zakazywały tego surowe przykazania Wielkiego Nauczyciela Narodów Józefa Wisarianowicza Stalina. Jakżesz można by przypuszczać, że Wszechświat powstał w jakimś momencie? Albo jeszcze gorzej, że został stworzony? Wielu uczonych radzieckich straciło za to głowy a inni wymyślili pojęcie megagalaktyki, aby nie drażnić Wielkiego Wodza i jego sług samym słowem Wszechświat i rozważaniami o jego ewolucji.

Andrzej Woszczyk jako student przed Obserwatorium Astronomicznym w Toruniu (ok. 1953 r.)

Od tego czasu odkryto radioźródła, pulsary i kwasary. Na falach radiowych zobaczono naszą Drogę Mleczną "od środka" i odkryto jej spiralną naturę. Nauczono się wprowadzać na wokółziemską orbitę sztuczne satelity, wysłano sondy w bezkresne przestrzenie Kosmosu, a człowieka na Księżyc. Na planetach układu Słonecznego wylądowały zrobione przez człowieka aparaty kosmiczne. Odkryto mikrofalowe promieniowanie reliktowe świadczące o Wielkim Wybuchu jako początku naszego Wszechświata i planety krążące wokół dalekich gwiazd, soczewki grawitacyjne i czarne dziury. Od 10 lat krąży nad Ziemią teleskop kosmiczny Hubble'a i przekazuje nam przepiękne obrazy różnych, czasem bardzo odległych, czasem dopiero co narodzonych, a czasem właśnie umierających ciał niebieskich. Przy ich pomocy staramy się lepiej zrozumieć te ciała, poznać ich strukturę i historię istnienia. Od kilku miesięcy teleskop Hubble'a jest wspomagany teleskopem kosmicznym Chandra, który w promieniowaniu rentgenowskim obserwuje świat i odsłania nam jego tajemnice przenikając do nieznanych wcześniej obszarów materii i energii. A dla badań jeszcze bardziej wysokoenergetycznych źródeł promieniowania w Kosmosie, wybuchów promieniowania gamma, przygotowują się nowe generacje kosmicznych robotów. Dopiero od niedawna możemy obserwować Wszechświat we wszystkich zakresach długości fa1 promieniowania elektromagnetycznego - od promieniowania gamma, poprzez promieniowanie X, ultrafiolet, promieniowanie widzialne, podczerwone, mikrofalowe do promieniowania radiowego. Każdy z tych zakresów pokazuje nam Wszechświat jakby w innej "barwie", odsłania inne procesy fizyczne tam zachodzące. Dla każdego z tych zakresów promieniowania musieliśmy zbudować odpowiednie "teleskopy" i odbiorniki, a nawet aparat teorii fizycznych i matematyczny, który potrafi "przetrawić" i zinterpretować napływający strumień danych. Współczesny Wszechświat jest dla nas wspaniałym laboratorium, w którym możemy badać przeróżne stany materii: od stanów o rozrzedzeniu materii tak wielkim, że na 1 metr sześcienny przypada 1 atom wodoru (oczywiście nie potrafimy osiągnąć tak wielkiej próżni na Ziemi!), do materii tak gęstej, że l cm3 "waży" wiele milionów ton. Od temperatur bliskich zeru bezwzględnemu do wielu milionów Kelwinów. Od stanów magnetycznie obojętnych do pól magnetycznych niewyobrażalnie wielkich w magnetarach. A odległości kosmiczne! Potrafimy nawet badać w początkowych fazach stany materii, która istniała długo przed powstaniem naszej planety, Ziemi. Uprawiamy "archeologię" kosmiczną sięgając do coraz odleglejszych, a więc coraz bliżej początku Wszechświata powstałych, galaktyk. To są odległości, z których światło potrzebuje 12 -15 miliardów lat, aby do nas dotrzeć. A wszystko to możemy zrozumieć, a przynajmniej podjąć próbę zrozumienia, w oparciu o prawa fizyki odkryte w ziemskich laboratoriach. Co więcej, ziemskie prawa możemy testować w dużo większym i bardziej różnorodnym laboratorium, któremu na imię Kosmos. Współczesny, astronom jest więc fizykiem, który ma do dyspozycji to cudowne, naturalne laboratorium. Aby sięgnąć do coraz odleglejszych gwiazd i galaktyk oraz aby je lepiej "widzieć", musi budować coraz to większe i doskonalsze teleskopy. Współczesnym standardem, np. stały się teleskopy optyczne o średnicy 10 m. Na górze Paranal w Chile buduje się obecnie Bardzo Duży Teleskop (VLT), który będzie się składał z 4 teleskopów o średnicy 8 m każdy. Efektywnie będzie to teleskop zbierający tyle światła ile zbierałby teleskop o średnicy lustra głównego równej 16 m, ale będzie "widział" gwiazdy tak dokładnie jak to by widział teleskop o średnicy 108 m. To będzie już czynna w końcu bieżącego roku wspaniała maszyna do odkrywania tajemnic Kosmosu, dla ustawienia której trzeba było nie tylko ściąć wierzchołek góry w klimatycznie łaskawym dla astronomów, zakątku Ziemi, ale też zjednoczyć wysiłek technologiczny i finansowy wielu państw. W pobliżu tego miejsca, na wysokości ok. 5 tys. m. n.p.m. przygotowuje się budowę innego astronomicznego giganta - wielkiego radioteleskopu ALMA, którego powierzchnia zbiorcza będzie wynosiła ok. 1 km kwadratowego. Teleskop ten pozwoli astronomom sięgnąć do początków istnienia Wszechświata, odkryć nowe układy planetarne i być może nawet życie na innych planetach. Czynny już jest wirtualny megaradioteleskop VSOP - krążący wokół Ziemi radioteleskop tworzy wraz z 40 radioteleskopami na powierzchni Ziemi wirtualny instrument o średnicy 3 razy większej od średnicy naszej planety. Ale i bez tych wspaniałych urządzeń przełomu milenium, osiągnięcia współczesnej astronomii przyprawić mogą o zawrót głowy. Czy dacie Państwo wiarę temu, że aby odkryć planetę wielkości Jowisza wokół jakiejś gwiazdy (a odkryto już ponad 30 planet wokół innych niż Słońce gwiazd) trzeba prowadzić pomiary prędkości radialnej gwiazdy z dokładnością sięgającą 3 metrów na sekundę. Czyli z odległości, którą światło przebiega w kilkadziesiąt lub kilkaset lat potrafimy bardzo dokładnie pomierzyć szybkość sprintera biegnącego na dystansie 100 metrów, w różnych fazach. jego biegu!

Nie tylko potrafimy zmierzyć niesłychanie małe ilości energii docierającej do nas od gwiazd, ale potrafimy to zrobić z nieprawdopodobną wręcz precyzją i wyciągnąć z tego daleko idące wnioski. Wiemy dzięki temu jaka jest temperatura tych słabych, mrugających do nas światełek, jaka jest ich wielkość i masa, jaki jest ich skład chemiczny, jakie panuje tam ciśnienie i nawet ... jakie miały koleje życia.

Przytoczyłem kilka przykładów postępu, w bliskiej mi dziedzinie badawczej, jaki się dokonał w okresie od naszej matury. Podobny postęp nastąpił i w innych dziedzinach: w medycynie, biologii, technice itp., nie mówiąc już o informatyce. Czasem trudno jest to wszystko pojąć i zrozumieć. Cieszmy się, że choć trochę z tego dociera do naszej świadomości. I bądźmy wdzięczni naszym Mistrzom i szkolnym opiekunom, że wpoili w nas podstawy takiego poznania i rozumienia otaczającego nas świata, że dzisiaj jeszcze nie jesteśmy w nim całkowicie zagubieni.